Co można powiedzieć, kiedy wraca
się po półtorarocznej przerwie?
W dodatku - z półrocznym
poślizgiem w stosunku do terminu, na który się powrót planowało?
Właściwie to miałam już w ogóle
się tu nie pojawić. Bo roboty dużo, bo motywacja taka sobie, bo myślami
podryfowałam już w trochę inne średniowiecze, bo...
Tymczasem jadąc dzisiaj
samochodem z Zielonej Góry do Wrocławia, gdzieś za Środą Śląską (nie wiem, czy
te dane mają jakiekolwiek znaczenie, ale odczuwam jakiś kronikarski obowiązek,
żeby je podać) naszła mnie nagle taka myśl, że muszę wrócić do blogowania.
Teraz. Dzisiaj. W takim wymiarze, w jakim sobie to zaplanowałam kilka miesięcy
temu. Bo czemu nie.
No właśnie.
Czemu nie.
Przez cały ten czas milczenia,
jedno napawało mnie zdumieniem.
Cisza tu, wiatr hula, a tymczasem
- powoli, bo powoli (nie piszę bloga o modzie - mimo wielokrotnych zapędów -
ani o wychowywaniu dzieci, ani o nowinkach technologicznych; ot, co) -
czytacieli przybywało.
Może więc jednak zbyt głębokie to
milczenie?
Kilka razy złapałam się też na
mówieniu na głos: o, ale to by pasowało na blogasa! Cóż, najczęściej myślałam
jednak o całej tej sprawie po prostu z żalem.
W tak zwanym międzyczasie (jak
mawiała moja wychowawczyni w liceum) o interesującym nas czasokresie co nieco pisałam
- choć oczywiście w sposób zgoła odmienny od tutaj uprawianego (znacie
przecież, drodzy młodzi i starzy naukowcy, ten moment, kiedy przypisy zajmują
większą część strony). Uprawiałam trochę turystyki konferencyjnej. Szwędałam
się po muzeach. Nie obejrzałam ani jednego filmu z akcją osadzoną w
średniowieczu / wczesnych nowożytnych. Poziom papki, którą zaserwowałam sobie
na krótko przed porzuceniem bloga, i która była tak niestrawna, że ostatecznie
nie byłam nawet w stanie wydusić z siebie recenzji, sprawił, że poczułam nagle
- ach, niech to zabrzmi patetycznie! - ciężar wieloletniego zmagania się z
materią kostiumówek. Ostatnio jednak do nich wracam. Z oporami, na razie
wałkuję wiek XVII i XVIII.
Mediewalizmy w modzie śledziłam.
W muzyce - niekoniecznie. Zwłaszcza od momentu, w którym nie dotrwałam do końca
ostatniej płyty Fauna: w czasie tego niefortunnego odsłuchu czułam się jak na
para-średniowiecznej Eurowizji. Straszne, straszliwe rozczarowanie, oj,
straszne.
Poza tym wszystkim wyczyniałam
rzecz jasna sto tysięcy innych rzeczy, reorganizowałam sobie żywot, nabyłam
najbardziej puchatego psa na świecie (który imię dostał na cześć jednego z
modeli Dürera), złapałam kilka bakcyli - ale to tematy na prywatne rozmowy.
Wracając do średniowiecznego
meritum: robiłam dużo zdjęć. Tak sądzę.
I kusi mnie, żeby faktycznie -
więcej, więcej pokazywać, mniej mówić. Ktoś powie: lenistwo niebożę owionęło. A
może raczej większa powściągliwość w słowie (czemu ten wpis wydaje się jednak
brutalnie przeczyć)?
Zapraszam więc do zaglądania.
Będzie więcej materiałów "terenowych". Więcej humoru, który, jak mam
nadzieję, faktycznie okaże się zabawny (specjalna seria sponsorowana przez
najsłynniejszego Erazma świata - o tym już wkrótce). Więcej martwych ludzi. No
tak, wszyscy, którzy na co dzień zajmujemy się czasami minionymi, chcąc nie
chcąc zajmujemy się martwymi ludźmi.
Niektórzy jednak bardziej niż inni (w tym, na razie jeszcze, ja). Ci wszyscy od
nagrobków, epitafiów, kazań pogrzebowych, kultury funeralnej jako takiej...
Ponieważ, jak wiadomo, umarli tańczą,
trochę tego tańca pokazać warto.
Na razie, na zachętę, dla zabicia
czasu, dla rozpędu, dla uciechy: nieco średniowieczności moim okiem widzianych,
z całego tego długiego półtorarocza, trochę w ramach ekspiacji i przede
wszystkim - z dedykacją dla tych, którzy faktycznie czekali.
Do rychłego!
Bolonia: widoki na Piazza del Nettuno; fot. Mergia |
Bolonia: Opłakiwanie Niccolo dell'Arca, S. Maria della Vita; fot. Mergia |
Bolonia: Abbazia di Santo Stefano; fot. Mergia |
Bolonia: Abbazia di Santo Stefano; fot. Mergia |
Bolonia: Museo Civico Medievale; fot. Mergia |
Student rozmarzony... / Bolonia: Museo Civico Medievale; fot. Mergia |
Bolonia: Museo Civico Medievale; fot. Mergia |
Bolonia: Museo Civico Medievale; fot. Mergia |
Bolonia: Museo Civico Medievale; fot. Mergia |
Bolonia: Museo Civico Medievale; fot. Mergia |
Katedra w Magdeburgu |
Najsłynniejszy facepalm średniowiecza: jedna z Panien Głupich w katedrze w Magdeburgu; fot. Mergia |
Oczki jak paciorki, główki jak makówki; kościół w Burg; fot. Mergia |
Bo zawsze jak ją widzę, to muszę zrobić zdjęcie; Madonna ze Skarbimierza, MNWr; fot. Mergia |
Gładkie jak... ; Muzeum Narodowe we Wrocławiu, fot. Mergia |
Taka znana, a z tyłu widziana, pt. 1; Pieta z Lubiąża; MNW; fot. Mergia |
Taka znana, a z tyłu widziana, pt. 2; Piękna Madonna z Wrocławia, MNW, fot. Mergia |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz