Kiedy powiedziałam ostatnio
jednej z bliskich osób, że reaktywowałam bloga, usłyszałam "a starczy ci jeszcze tematów?" Cóż, zdaję sobie
sprawę, że w przypadku uprawianego tu przeze mnie zagadnienia temat nie zawsze
leży na ulicy, chociaż...
Dzisiejszy temat na ulicach nie
leży, tylko po nich jeździ. Lub jeździł. Nie ważne, my tu przecież lubimy czas
przeszły na równi z teraźniejszym, a w niektórych wypadkach nawet bardziej.
A było to tak. Chciałam
powiedzieć parę słów o tym, co średniowiecznego dzieje się teraz we wrocławskim
Narodowym, dokąd udałam się w zeszły czwartek, pokiełbasiwszy kompletnie
godziny otwarcia (zamknięcia właściwie), w skutek czego pocałowałam
przysłowiową klamkę, a rzecz całą trzeba było przesunąć na najbliższy tydzień. Możecie
być jednak pewni, że co się odwlecze, to nie uciecze.
W domu mój Luby, dając upust
swojej pasji motoryzacyjnej, buszował po różnych stronach i stroniczkach, coś
mi tam ładnego pokazywał (sprawy samochodowe zwykłam odbierać na zasadzie
"podoba mi się - nie podoba mi się") po czym w którymś momencie
oświadczył, że widział gdzieś znaczek na maskę (to ma po polsku jakieś
sensowne, zgrabne określenie?) w postaci głowy konkwistadora.
Jak to? Szesnastowieczny pan z
wąsem doczepiony do auta? Toż to afterejdżyzm w czystej postaci!
Zachęciłam Lubego do przeszukania Internetu pod kątem
takich atrakcji - okazało się, że istnieje ich więcej. Nie tylko zresztą
średniowiecznych, natknęliśmy się również na bogaty wybór motywów
antykizujących. Ale oto główne znaleziska, które chciałam Wam pokazać:
DeSoto, przeł. l. 40-tych/50-tych XX w.; źródło: bagofgrab.typepad.com |
To pan od którego poszukiwania się zaczęły. Marka DeSoto (powstała pod skrzydłem Chryslera; nazwa na cześć Hernando de Soto, który wsławił się jako pierwszy Europejczyk, który zbadał Florydę), rzecz prawdopodobnie z przełomu lat 40-tych/50-tych. Efektowne, prawda?
DeSoto, 1951 r.; źródło: pinterest.com |
DeSoto, 1949 r.; źródło: flickr.com |
Wcześniej miniaturowy Zdobywca Ameryki wyglądał tak:
DeSoto, 1931 r.; źródło: pinterest.com |
Aż się chce rzec, że to samochód "na podbój" (a pytanie brzmieć winno nie "czego?" tylko "kogo"!).
Zabawa z dawnymi wojakami zaczęła się jednak znacznie wcześniej. Oto Willys Knight (nomen omen!) w różnych wydaniach:
Willys Knight, 1923-26; źródło: worthpoint.com |
Willys Knight, b.d.; źródło: flickr.com |
Willys Knight, l. 20-te XX w.; źródło: hood-ornaments.com |
Willys Knight, 1928; źródło: pinterest.com |
Willys Knight, b.d.; źrodło: pinterest.com |
Willys Knight, b.d.; źródło: flickr.com |
Willys Knight, 1930; źródło: photos.aaca.org |
Ach, to kreowanie aury prestiżu wokół Człowieka Za Kierownicą! Poczuj się jak rycerz, poczuj, jak niesie cię twój turniejowy bucefał, jak wszystkie białogłowy mdleją, kiedy tak szarżujesz, a wszystkich konkurentów oślepia blask twej zbroi, a wszystko dookoła zdaje się być zahipnotyzowane miarowym rytmem odmierzanym stukotem kopyt / pomrukiem koni (mechanicznych)...
A to? Nie, to nie wóz dla prałata ani maska papa-mobile'u. Przyjrzyjcie się dobrze, to nie krzyż, to miecz! To EXCALIBUR (czyt. dobro dostępne nielicznym).
Excalibur, 1978; źródło: cartype.com |
Dla tych, którzy lubią głośno odtrąbić swoje przybycie, pozostaje stary dobry Cadillac:
Cadillac, 1926; źródło: greatestcollectibles.com |
Miłej końcówki długiego weekendu, do zobaczenia lada dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz