Jesień kroczy ku nam a wraz z nią nastroje refleksyjne.
Wczoraj i mnie refleksja dopadła. Powiedziała: zbyt dużo na tym
blogu słów pochwały. Stwierdziłam, że owszem, faktycznie i rzeczywiście. Trzeba
to zatem zmienić i pokazać trochę ‘średniowiecznych’ (cudzysłów niezbędny)
koszmarków (lub przynajmniej momentów kuriozalnych). Dość klepania po główce. Moi mili, uchylamy rąbka zasłony
oddzielającej nas od tej brzydszej strony mediewalnej rzeczywistości. Poza tym
– lwia część czytelniczego grona od poniedziałku rozpoczyna intensywne zmagania
i trening mózgowia w uczelnianych ławach. Nie zaszkodzi na koniec wakacji
pokazać coś, co nieszczególnie domaga się – o, właśnie – refleksji i cennego mózgu niepotrzebnie nie nadwyręża.
Było już o dzieciach. O uśredniowiecznianiu dzieci. Pora
więc na kolejnych milusińskich. Kogo tu infekować, kiedy dzieciak już zna na
pamięć piosenki z Horrible Histories,
Lego Castle też już ma i może nawet (bogowie miłosierni, cud prawdziy!) wychodzi na podwórko okładać kolegów
kijem, z durszlakiem nasadzonym na dumne czoło młodego Lancelota, wieszcząc
rodzinie, że to turniej rycerski przecie…
Kogo? Jak to kogo? Spójrz na lub pod kanapę. Albo pod stół. Najlepiej kuchenny,
kiedy akurat gości na nim obiad. Przecież jest tam. Czeka. Wpatrzony w ciebie
wzorkiem giermka wiernego, piękny i dostojny jak z reklamy Pedigree. Dlaczego
by nie zainfekować średniowieczem właśnie jego?
Psia zbroja na miarę; źródło: pitbullarmory.com |
Takie oto cudo oferuje Pitbull Armory. Doprawdy wdzięczna nazwa.
Oferta jest tam szeroka i na zamówienie wykonuje się rzeczy różne, od Sasa do
Lasa, że się posłużę cytatem z oficjalnej strony: for Medieval Collectors, SCA, and Historical Re-enactors, Fantasy Fans,
Live Steel, Jousting, Fun, and more... No i pod co by tutaj podpiąć pomysł
stworzenia personalizowanej zbroi dla
psa? Chyba pod fantastykę… Bo na pewno nie jest to ‘for fun’. To znaczy – nie
wątpię, że z perspektywy właściciela… Ciekawa jestem czy eksperymentującemu
płatnerzowi w ogóle takie zlecenia się zdarzają. Cóż, jeden pies – pies własny
pomysłodawcy – został już zbroją na miarę uszczęśliwiony. Dzieło wykonano z
aluminium. Fantazja kreatora sięga zresztą dalej. Co można powiedzieć o takiej
oto modelce (martwej, chyba na szczęście)? Śmieszy, tumani czy przestrasza?
Zbroja wiewiórcza; źródło: pitbullarmory.com |
A co jeśli nie mamy psa (albo wiewiórki)? Jeśli mamy kota?
Albo gryzonia? Nic straconego. Pomoże wam Jeff de Boer.
źródło: jeffdeboer.com |
źródło: jeffdeboer.com |
źródło: jeffdeboer.com |
źródło: jeffdeboer.com |
źródło: jeffdeboer.com |
Na całe szczęście asortyment nie jest prezentowany na żywym
modelu i można zaryzykować stwierdzenie, że taka oto mysia lub kocia zbroja ma
pełnić funkcję przedmiotu czysto estetycznego. Rzecz gustu. Osobiście widywałam
ciekawsze zbieracze kurzu do postawienia na komodzie. Aczkolwiek zdolności
manualnych i pewnej pomysłowości nie można twórcy odmówić. Pan de Boer miał
zresztą spore doświadczenie w tego typu działaniach, przez lata ‘zbrojąc’
istoty dwunożne. Pomysł na zabawę w kotka i myszkę narodził się w czasie
przygotowywania pracy na zajęcia z rzeźby w Alberta College of Art and Design. Może
nawet zastanawiałabym się nad zasadnością prezentowania tutaj obiektów
stworzonych przez de Boer’a, gdyby nie fakt, że jako jedno ze źródeł inspiracji
podaje on… rysunki Albrechta Dürera. Wypada może w tym momencie przypomnieć
‘pancernego’ nosorożca.
Albrecht Dürer, Nosorożec (1515), British Museum |
Albrecht Dürer, studium hełmu (1517), Albertina |
Albrecht Dürer, potrójne studium hełmu (ok. 1503), Luwr |
Zrobiło się zbyt dostojnie? Trzecie kuriozum na deser.
Wychodząc z dostojnie przyodzianym zwierzakiem na jesienny spacer, nie
zapomnijmy zabrać odpowiednio dobranego parasola.
Co na to Mary Poppins?
Parasolkę stworzyło małżeństwo designerów Stephanie i Bruce
Tharp, pracujący pod szyldem Materious. Stanowi ona część projektu nazwanego Umbrellas for the Civil But Discontnent Man.
Tym razem inspiracją były teksty Freuda (sic!). Tak, Zygmunta Freuda. Modele parasoli stworzono w
sumie trzy. Tercet egzotyczy. Więcej informacji tutaj. Ciekawostka w
nienajlepszym guście. Jakoś tak mi powiało parkami rozrywki.
Przypuszczam, że patrząc na rarytasy tego typu kilka lat
temu miałabym wypieki na twarzy i oczy świecące. A tak… Też muszę się
uzbrajać. W cierpliwość.
Do zobaczenia w październiku, z – mam nadzieję - nowym,
większym zapleczem tematycznym!
PS. Z pewnym zdumieniem zauważam, śledząc blogowe
statystyki, że największym wzięciem jak do tej pory cieszyły się posty
poświęcone modzie. Wielbicieli (-lki?) tekstyliów zawiadamiam więc już teraz –
w czasie wstępnego przekopywania się przez pokazy na wiosnę-lato 2013 da się
już znaleźć pewne średniowieczności! Moda nie zapomina. Szczegóły niebawem.
http://www.oneworldoneocean.com/blog/entry/ocean-armor-reveals-vulnerability-of-sea-life - to nie dość, że zbroja, a jeszcze w szczytnym celu, choć nie wiem, jakim - żeby pokazać, że zwierzęta morskie nie mają zbroi i nic nie chroni je przed bronią białą?
OdpowiedzUsuń28 yr old Administrative Officer Fonz Portch, hailing from Clifford enjoys watching movies like Major League and Horseback riding. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a Ferrari 275 GTB Alloy. moja ocena znajduje sie tutaj
OdpowiedzUsuń