Kto w przeciągu ostatnich dwóch dni w miarę wnikliwie
przyglądał się temu, co prezentują serwisy informacyjne, ten już zapewne wie o
co (a raczej o kogo) chodzi. W domu mym rodzinnym wiadomości ogląda się kilka razy dziennie, na
różnych kanałach, w przerwach przełączając się na TVN24. Zaatakowana z każdej
strony tym doniosłym wydarzeniem, które mnie zresztą szczerze wzruszyło, postanowiłam za pośrednictwem swojego skromnego bloga włączyć się w
medialną burzę, która przetoczyła się z hukiem gromu przez Brytanię, a i u nas
widać było pojedyncze błyskawice.
Poznajcie Ryszarda.
Ryszard III zrekonstruowany. Podoba się?
Wiem oczywiście, że wszyscy Rysia z Trójką znacie i
teoretycznie ponownie poznawać nie musicie. Cóż, świat też znał, ale dopiero
teraz poznał niejako… hm… Osobiście.
Pochówek w Leicester
Pogłoska o tym, że go znaleźli, gruchnęła już jakiś czas
temu. Trzeba było jednak czekać na potwierdzenie. No i mamy. Po przebadaniu
typowanych na ryszardowe szczątków, zespół specjalistów stwierdził, że „ponad
wszelką wątpliwość” są to resztki ziemskiej powłoki wielkiego przegranego Wojny
Dwóch Róż, krótko panującego (1483-1485), pokonanego przez Henryka VII Tudora i
przez stulecia borykającego się z wytworzonym przez politycznych oponentów
czarnym PR-em angielskiego monarchy, znanego szerzej jako Ryszard III, którym w
czasach jeszcze nie tak bardzo odległych straszono niegrzeczne dzieci. Ponownie odsyłam do niezastąpionej w tym
momencie piosenki z Horrible Histories.
Wygląda na to, że po kilku stuleciach wylewania nań pomyj,
które XX wiek zaczął jako-tako zdejmować, Rysio może teraz liczyć na swoje pięć
(a może i więcej) minut sławy i na wizerunkowy powrót do normalności.
Szczery uśmiech Ryszarda
Rzeczony szkielet znaleziono we wrześniu 2012 w Leicester na... parkingu samochodowym. Właściwie pod nim. Średnio sympatycznie, już słyszę ten pogardliwy
śmieszek Henryka VII… Wcześniej na tym miejscu znajdował się kościół
franciszkanów. Celem porównania DNA znalezionego nieboszczyka pobrano materiał
genetyczny od pana Michaela Ibsena, Kanadyjczyka mieszkającego w Londynie,
który jest – uwaga –
pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra-pra („pra” 17 razy)
wnukiem matki Ryszarda. Pokrewieństwo obu panów potwierdziło się. Współczesnego
nam krewniaka okrytego niesławą władcy namierzył autor książki The Last Days of Richard III, dr John
Ashdown-Hill, któremu zawdzięcza się również wyśledzenie miejsca pochówku Ryszarda. Przy
okazji upublicznienia wyników badań DNA dr Ashdown-Hill stwierdził zresztą, że i bez nich
można było mieć niemal stuprocentową pewność co do tożsamości nieboszczyka,
wszystko bowiem pasowało: „płeć, właściwy wiek, właściwa epoka, właściwa
warstwa społeczna, znaleziony we właściwym miejscu, lewe ramię niżej niż prawe,
ślady okrutnej, gwałtownej śmierci, ślady brutalnego traktowania już po niej” no
i oczywiście – podobieństwo fizyczne względem zachowanego materiału ikonograficznego
(choć też przyczernionego nieżyczliwą propagandą), co stało się wyraźnie
widoczne po dokonaniu rekonstrukcji twarzy. Tak miał zatem wyglądać Ryszard,
lat 33, przed bitwą pod Bosworth. Wolimy nie wiedzieć, jak wyglądał po niej.
Oczki głęboko osadzone i solidna szczęka.
pośmiertny portret Ryszarda, ok. 1520?, Society of Anitquaries
wizerunek z National Portrait Gallery, koniec XVw.?
(Szczególnie zainteresowanym tematem proponuję przejrzeć zasoby multimediów, które prezentuje Uniwersytet w Leicester. Miłego oglądania.)
Przeglądanie krążących po Internecie komentarzy odnośnie
ujawnionego wyglądu Ryszarda to prawdziwa rozkosz. Pada mnóstwo słów
pochlebnych, jakby wszyscy nagle chcieli mu wynagrodzić ten czas uchodzenia za
monstrum (no chyba tylko w wymiarze "zbrodniczych czynów" bo nie wyglądu - zawsze mam ochotę krzyczeć – hola, hola! przecież nawet na tych „monstrualnych”, pośmiernych i przesadzonych portretach wygląda normalnie, tyle że staro i niezbyt urodziwie), padają też
mniej chwalebne. Mnie najbardziej urzekło porównanie do lorda Farquaada.
Złośliwcy.
To pewnie przez fryzurę.
Jak już jesteśmy przy temacie podobieństwa, nie wypada nie
wspomnieć o wizerunku Ryszarda, który (przynajmniej mnie) pierwszy pojawia się
w głowie, gdy tylko myśl jakoś w tę stronę zakręci.
Nie pora teraz, by rozwodzić się nad filmowymi wersjami
Ryszarda szekspirowskiego, chociaż poza Olivierem grały go takie znamienitości
jak Ian McKellen (sir Ian McKellen) – bądź co bądź w okolicznościach wykorzenienia średniowiecza i zamienienia go na lata 30-te XX wieku (zresztą w
duchu historical fiction). Krótki przegląd Ryszardów filmowych i scenicznych można zobaczyć tutaj.
Ten nos!
Ta prezencja!
Z Claire Bloom jako Lady Anne
Sir Laurence, który zresztą jako Ryszard nie tylko zagrał
ale i się wyreżyserował, jest w tym przypadku totalną Chodzącą Wyrazistością.
Pal sześć, że wzmacniającą ryszardowe stereotypy. Sztuka ma swoje prawa, sztuka
nie równa się historii.
Chyba jednak nie poczułabym potrzeby zasygnalizowania
triumfalnego powrotu Ryszarda na usta wszystkich, gdyby nie wczorajsze
wydarzenie, gdzie owi „wszyscy” faktycznie mi się objawili, jako…
klienci-konkurenci na Amazonie. Ci, którzy robią zakupy na jego
brytyjskiej platformie, wiedzą zapewne, że aby zasłużyć na darmową wysyłkę do
Polski należy uzbierać zakupy za co najmniej 25 funtów. Znają pewnie ten
ból, kiedy się okazuje, że wszystko, czego się akurat potrzebuje, zamyka się w
cenie 20 czy 19 funtów, a te pozostałe 5-6 (lub co gorsza – jeszcze mniej) nie
bardzo wiadomo na co wydać. Wrzuciwszy wczoraj do koszyka dwie książki, które
notabene będą się pewnie nadawały do zaanonsowania tutaj, postanowiłam – z
wyżej wyjaśnionych względów – zaopatrzyć się w jakiś dodatkowy, tani łup.
Grzebanie w kategorii ‘książki – historia’ już na wstępie dało mi trochę do
myślenia, kiedy na wysokich pozycjach w rankingu sprzedaży zaczęło mi majaczyć
kilka tytułów mających na okładce pewną znajomą buźkę. Jeśli sprzedaż książek o
Ryszardzie III nagle wzrasta o kilkadziesiąt lub kilkaset procent, to wiedz,
że coś się dzieje. Pomyślałam sobie, że może włączę się do mainstreamu i też
sobie taką pamiątkę z okazji odnalezienia królewskich szczątków sprawię. O
święta naiwności! Wczoraj wszystkie, absolutnie wszystkie normalnie dostępne,
wydane w ostatnich latach pozycje o Ryszardzie były wyprzedane z magazynu. Podobnie jak
książki o Wojnie Dwóch Róż. Trzeba czekać na dostawę z wydawnictwa. Na otarcie
łez można się było załapać na świeżutką jeszcze biografię Henryka VII.
Bardzo wychwalną i bardzo nagradzaną, więc się skusiłam, chociaż i tu Amazon
straszył mnie, że na stanie mają tylko kilka ostatnich sztuk. Jednak jeszcze
nie zniknął z półek. Cóż, Heniu, i kto się teraz śmieje?
Żeby nie był gołosłowną i oddać imponujące bogactwo ryszardzianej
literatury ostatnich lat – oto, co (między innymi!) czytelnik ma do wyboru:
Forpoczta zamieszania: John Ashdown-Hill, The Last Days of Richard III - dla tych, co lubią zaczynać od końca
Anette Carson, Richard III. The Maligned King
David Baldwin, Richard III
Peter Hammond, Richard III and the Bosworth Campaing - dla zorientowanych militarnie
Peter A. Hancock, Richard III and the Murder in the Tower - dla detektywów
Charles Ross, Richard III - dla fanów prostych okładek
Josephine Wilkinson, Richard: the Young King to Be - dla młodych duchem
Alison Weir, The Princes in the Tower - dla tych, których w ryszardowej aferze najbardziej interesuje los tych dwojga malców
Portret rodzinny, ale z Ryszardem III na okładce: Derek Wilson, The Plantagenets
Tych, którzy nie lubią czekać na dostawę z wydawnictwa ani
na kuriera wiozącego cenne paczuszki z Anglii, odsyłam na niezawodne Allegro,
gdzie jeszcze ciągle dostępny jest Paul Murray Kendall i pamiętne wydanie w
serii „Biografie Sławnych Ludzi"...
Paul Murray Kendall, Ryszard III - klasyk serii "marmurkowej"
...że już nie wspomnę o (nomen omen) „Diabelskim
pomiocie” Georga Bidwella, którego na aukcjach również zatrzęsienie. Jak widać
– Polak aż tak się nie przejął, bo i monarcha cudzy.
Diabelski Pomiot Bidwella - wydanie z 1981 r...
... i kieszonkowa edycja z 2005.
Oby więcej takich powrotów po latach! Bohaterowi dzisiejszego posta życzymy owocnego "after ages". Na początku 2014 roku ma ponoć zostać z pompą pochowany w katedrze w Leicester. A ja już czekam na serial pod tytułem
„Ryszard III: prawdziwa historia”. Lub coś w tym rodzaju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz