niedziela, 13 października 2013

Quattrocento a "przeczucie dziwności": Łukasza Huculaka malarski dialog z Dawnymi


Sytuacja paradoksalna.
Od kilku dni zastanawiam się nad tym, jak opisać pewne wrażenie, którego czasami doświadczam oglądając dzieła malarstwa włoskiego XIV i XV wieku, i które od lat wyślizguje mi się za każdym razem, kiedy próbuję je jakoś w miarę jasno i logicznie zwerbalizować. Myślę też nad tym, jak oddać słowem ten moment, w którym okazuje się, że jedne obrazy dopowiadają inne obrazy, kiedy te współczesne pomagają dookreślić to, co tylko mgliście przeczuwam patrząc na ich dawnych kuzynów. W nieco podobnym kontekście pisałam tu już zresztą o malarstwie Joanny Chrobak, teraz jednak kłopot mam większy, każde słowo wydaje mi się zgrzytliwe. 

Mam więc nadzieję, że widoczne niżej obrazy w zasadniczej mierze skomentują się same.

Och, to nie wynik lenistwa.

Prezentowany tu urywek twórczości Łukasza Huculaka (artysty z Wrocławia, notabene) wysysa z tradycji malarskiej trecenta/quattrocenta te przedziwne pierwiastki, które sprawiają, że patrząc na dzieło ma się wrażenie (no, ja przynajmniej mam) obcowania z jakąś obcą planetą, na której każdy ruch jest automatyczny, nie istnieje przypadek, przedmioty są zredukowane do absolutnego minimum, ale za to wydają się żyć w jakimś osobliwym natężeniu, bardziej intensywnie, niż precyzyjnie poruszające się między nimi człekokształtne marionetki. Źle to brzmi, prawda? Pretensjonalnie? Uprzedzałam. Słowa są zgrzytliwe.

Więc może, dla czystości sumienia, oddajmy głos samemu artyście:
"Patrząc dziś na te kompozycje XIV-, XV-wieczne, dostrzegamy w nich rzeczy surrealistyczne, dziwne. Takimi są często sytuacje w teatrze czy operze, z pogranicza życia i oniryzmu, oglądamy wszak rzeczy możliwe, ale przecież nienormalne." (wywiad z listopada 2006, w całości do przeczytania tutaj).

Poszukiwanie śladów "surrealizmu dawnych mistrzów" w malarstwie XX, XXI wieku ostatecznie nie jest  rzeczą trudną. Można zacząć od tuzów. De Chirico, Balthus... Ale ich nie trzeba nikomu przedstawiać.

Powtórzę znowu, przy kolejnej już okazji. Rozchodzi się tu o ten moment, w którym najsilniej akcentowaną cechą dawności jest jej obcość. 

Wybór wybitnie subiektywny. 

Łukasz Huculak, Fuori le mura, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, Odwróceni, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, b.t., 2006; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, Castiglione d'Olona, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl 
Sassetta, Błogosławiony Ranieri uwalnia więźniów z florenckiego więzienia, ok. 1437-1444

Sassetta, Święty Franciszek porzuca swego ziemskiego ojca, ok. 1437-1444

Paolo Uccello, Cud Hostii (predella, fragm.), 1467-1469

Domenico Veneziano, Męczeństwo św. Łucji, ok. 1445

Paolo Uccello, Święty Jerzy walczący ze smokiem, ok. 1460

Łukasz Huculak, Nawiedzenie, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, Podglądacz, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, Spisek Pazzich, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, Trzech filozofów, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, b.t., 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Łukasz Huculak, b.t., 2007; źródło: kerstengallery.com.pl

Fra Carnevale, Widok miasta idealnego, ok. 1480

Piero della Francesca (?), Luciano Laurana (?), Widok miasta idealnego, ok. 1460

Ambrogio Lorenzetti, Sceny z życia św. Mikołaja, ok. 1332

Ambrogio Lorenzetti, Sceny z życia św. Mikołaja, ok. 1332

Luciano Laurana (?), Widok miasta idealnego, ca. 1460 (?)

Domenico Veneziano, Zwiastowanie, ok. 1445
Wyjątkowo w tonie nieco odmiennym niż zwykle, ale amatorów zwyczajowo panujących na MAAA klimatów zapewniam, że powrócą one już niebawem. Będzie m.in. o kolejnej (raczej udanej, z akcentem na "raczej") telewizyjnej, średniowiecznej rozrywce dla mas, oraz o czymś, co bardzo mnie frapuje, a na co nigdy nie mam czasu - o prehistorii neo-medievalu, czyli o tym, jak to się robiło w głębokich latach 70-tych. Na marginesie tego wszystkiego będzie być może okazja dowieść (w co może niektórzy gotowi nie do końca uwierzyć), że poza uprawianą tu radosną twórczością jestem w stanie popełnić coś... hm. Poważnego. Słowem - gdzie i co piszę, kiedy tu nie piszę. Ale to dopiero pieśń przyszłości. W każdym razie - do zobaczenia!

(Przepraszam jednocześnie, że nie zawsze odpowiadam na Wasze tyczące bloga wiadomości/komentarze - po prostu często umyka mi to w nawale wydarzeń. Wiele spraw wywróciło się do góry nogami, jednak jak widać - w tym całym ogarnianiu nowej perspektywy, MAAA z oczu ciągle jeszcze nie tracę.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz