Sytuacja paradoksalna.
Od kilku dni zastanawiam się nad
tym, jak opisać pewne wrażenie, którego czasami doświadczam oglądając dzieła
malarstwa włoskiego XIV i XV wieku, i które od lat wyślizguje mi się za każdym
razem, kiedy próbuję je jakoś w miarę jasno i logicznie zwerbalizować. Myślę
też nad tym, jak oddać słowem ten moment, w którym okazuje się, że jedne obrazy
dopowiadają inne obrazy, kiedy te współczesne pomagają dookreślić to, co tylko
mgliście przeczuwam patrząc na ich dawnych kuzynów. W nieco podobnym kontekście
pisałam tu już zresztą o malarstwie Joanny Chrobak, teraz jednak kłopot mam
większy, każde słowo wydaje mi się zgrzytliwe.
Mam więc nadzieję, że widoczne
niżej obrazy w zasadniczej mierze skomentują się same.
Och, to nie wynik lenistwa.
Prezentowany tu urywek
twórczości Łukasza Huculaka (artysty z Wrocławia, notabene) wysysa z tradycji malarskiej
trecenta/quattrocenta te przedziwne pierwiastki, które sprawiają, że patrząc na
dzieło ma się wrażenie (no, ja przynajmniej mam) obcowania z jakąś obcą
planetą, na której każdy ruch jest automatyczny, nie istnieje przypadek,
przedmioty są zredukowane do absolutnego minimum, ale za to wydają się żyć w
jakimś osobliwym natężeniu, bardziej intensywnie, niż precyzyjnie poruszające
się między nimi człekokształtne marionetki. Źle to brzmi, prawda?
Pretensjonalnie? Uprzedzałam. Słowa są zgrzytliwe.
Więc może, dla czystości
sumienia, oddajmy głos samemu artyście:
"Patrząc dziś na te
kompozycje XIV-, XV-wieczne, dostrzegamy w nich rzeczy surrealistyczne, dziwne.
Takimi są często sytuacje w teatrze czy operze, z pogranicza życia i oniryzmu,
oglądamy wszak rzeczy możliwe, ale przecież nienormalne." (wywiad z
listopada 2006, w całości do przeczytania
tutaj).
Poszukiwanie śladów
"surrealizmu dawnych mistrzów" w malarstwie XX, XXI wieku ostatecznie
nie jest rzeczą trudną. Można zacząć od
tuzów. De Chirico, Balthus... Ale ich nie trzeba nikomu przedstawiać.
Powtórzę znowu, przy kolejnej już
okazji. Rozchodzi się tu o ten moment, w którym najsilniej akcentowaną cechą
dawności jest jej obcość.
Wybór wybitnie subiektywny.
|
Łukasz Huculak, Fuori le mura, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, Odwróceni, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, b.t., 2006; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, Castiglione d'Olona, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl | |
|
Sassetta, Błogosławiony Ranieri uwalnia więźniów z florenckiego więzienia, ok. 1437-1444 |
|
Sassetta, Święty Franciszek porzuca swego ziemskiego ojca, ok. 1437-1444 |
|
Paolo Uccello, Cud Hostii (predella, fragm.), 1467-1469 |
|
Domenico Veneziano, Męczeństwo św. Łucji, ok. 1445 |
|
Paolo Uccello, Święty Jerzy walczący ze smokiem, ok. 1460 |
|
Łukasz Huculak, Nawiedzenie, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, Podglądacz, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, Spisek Pazzich, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, Trzech filozofów, 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, b.t., 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Łukasz Huculak, b.t., 2007; źródło: kerstengallery.com.pl |
|
Fra Carnevale, Widok miasta idealnego, ok. 1480 |
|
Piero della Francesca (?), Luciano Laurana (?), Widok miasta idealnego, ok. 1460 |
|
Ambrogio Lorenzetti, Sceny z życia św. Mikołaja, ok. 1332 |
|
Ambrogio Lorenzetti, Sceny z życia św. Mikołaja, ok. 1332 |
|
Luciano Laurana (?), Widok miasta idealnego, ca. 1460 (?) |
|
Domenico Veneziano, Zwiastowanie, ok. 1445 |
Wyjątkowo w tonie nieco odmiennym
niż zwykle, ale amatorów zwyczajowo panujących na MAAA klimatów zapewniam, że powrócą one już niebawem. Będzie m.in. o kolejnej (raczej udanej, z
akcentem na "raczej") telewizyjnej, średniowiecznej rozrywce dla mas,
oraz o czymś, co bardzo mnie frapuje, a na co nigdy nie mam czasu - o
prehistorii neo-medievalu, czyli o tym, jak to się robiło w głębokich latach
70-tych. Na marginesie tego wszystkiego będzie być może okazja dowieść (w co może niektórzy gotowi nie do końca uwierzyć), że poza uprawianą tu radosną twórczością jestem w stanie popełnić coś... hm. Poważnego. Słowem - gdzie i co piszę, kiedy tu nie piszę. Ale to dopiero pieśń przyszłości. W każdym razie - do zobaczenia!
(Przepraszam jednocześnie, że nie
zawsze odpowiadam na Wasze tyczące bloga wiadomości/komentarze - po prostu
często umyka mi to w nawale wydarzeń. Wiele spraw wywróciło się do góry nogami,
jednak jak widać - w tym całym ogarnianiu nowej perspektywy, MAAA z oczu ciągle
jeszcze nie tracę.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz